I love you ♥
Elena:
Obudziłam się w łóżku, ale nie swoim. Po paru sekundach doszło do mnie co się wczoraj wydarzyło. Obróciłam się i zobaczyłam Damona. Śpiącą piękność. Jego muskularna klata unosiła się lekko do góry. Jego kąciki ust unosiły się lekko w górę. Uśmiechał się przez sen. Jakie to jest słodkie.. Cicho podniosłam swoją dłoń i pogładziłam jego muskularność. Cudownie umięśniony i do tego taki przystojny ! Nawet ze zmierzwionymi włosami wyglądał uroczo. Oparłam głowę na jego klatce piersiowej i wtuliłam się w niego. Ostatnia noc była cudowna. Brak mi słów, gdy przypominam sobie każdy szczegół. Mimowolnie uśmiecham się na te wspomnienia.. Zamknęłam oczy. Chcąc, aby ta chwila trwała jak najdłużej, popadłam w sen.
Damon:
Przebudziłem się i obok mnie zobaczyłem największą piękność na świecie. Śniłem o niej. Byliśmy w górskiej chatce. Założyliśmy rodzinę i żyliśmy ze sobą w miłości. Ona kochała mnie a ja ją z całego serca. Nadal ją kocham. Była oparta o mój nagi tors. Śpiąca wydawała się taka niewinna i bezbronna. Zapragnąłem ją chronić do końca moich marnych dni. Chociaż z nią przy boku, na pewno nie byłoby nudno. Wczorajsza noc była magiczna. Nigdy nie czułem się tak dobrze z żadną inną kobietą. To ona sprawiła, że mam ochotę wstawać co ranek i być. Być na tej ziemi, gdzie już dawno straciłem nadzieje na miłość. A jednak, trafiła mnie strzała amora od razu, gdy ją zobaczyłem. Nie mogę w to uwierzyć, że można kochać takiego potwora jak ja.
- Skarbie, nie jesteś potworem - powiedziała. Tak bardzo się zamyślałem, że nie zauważyłem, że się obudziła i otworzyłem swoje myśli. Straciłem kontrolę.
- Nie uciekaj przede mną, przy mnie jesteś bezpieczny - uśmiechnęła się słodko i na potwierdzenie swoich słów cmoknęła mnie w usta.
- Och, piękności moje. Pierwszy raz, otworzyłem się przed kimś, aż tak, że słyszał moje myśli - wybełkotałem.
- Przede mną nie musisz się ukrywać. Bądź sobą. Kocham cię bez względu na wszystko - odpowiedziała.
- Jesteś największym cudem świata - ułożyłem się wygodniej, aby mieć ją przed sobą. - Kocham cię. Jesteś wyjątkowa. Jesteś moja, a ja jestem twój. Tworzymy jedność na zawsze - mówiąc to patrzyłem jej głęboko w oczy. Ona z błyskiem w oczach przybliżała się do mnie coraz bliżej, że teraz dzieliło nas parę milimetrów. Uwielbiałem te chwile. Gdy patrzymy sobie w oczy i nie potrzebne słowa.
- Wiem o tym Damon - i mnie pocałowała. Delikatnie posadziłem ją sobie na kolanach i przycisnąłem do siebie. Cudownie było poczuć jej nagie ciało tak blisko mnie. Jest idealna. Nigdy nie miałem takiej kobiety w ramionach.
- Damon, kochaj mnie - szepnęła mi z cichym pomrukiem do ucha.
- Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem moja pani - sapnąłem. Popadłem w dziką namiętność. Liczyła się tylko ona...
*
*
*
Elena:
Po cudownym poranku wróciłam do domu. Najpierw zajrzałam do lodówki i z dzikim apetytem, wypiłam na raz dwie torebki krwi. Cóż, po seksie chyba bardziej wzrasta apetyt.
Po posiłku poszłam do łazienki. Wzięłam długą kąpiel. Żałuję, że nie było przy mnie Damona. Boże ! Ciągle myślę o nim i o tym co się wydarzyło. Nie mogę w to uwierzyć. Było niesamowicie. Moja głowa jest przepełniona nim. Ciągle krążę myślami o moim wybrańcu. Coś oderwało mnie o tego wszystkiego. Pukanie? Tak, chyba ktoś dobijał się do drzwi. Poszłam sprawdzić. Ku mojemu ździwieniu u progu stała Caroline.
- Hej, coś ty taka w skowronkach ? - zapytała i uściskała się ze mną.
- Och, witaj. Mam swoje powody - i teatralnie zakołysałam brwiami.
- To będziesz miała okazję nam opowiedzieć na dzisiejszej nocce u Bonnie. - odpowiedziała z radością. Byłam w szoku.
- Dzisiaj ? Och.. - nie wiedziałam co mam odpowiedzieć.
- No co jest ? Nie cieszysz się ? - zapytała ździwiona. Może jednak przydadzą mi się babskie pogaduchy.
- No pewnie, że się cieszę. To o której u Bonnie ? - od razu się uśmiechnęła.
- O 20 u Bonnie. Nie spóźnij się. - i ucałowała mnie w policzek na pożegnanie.
No to mam nockę. Tylko nie w tym domu co bym chciała. Napisałam Damonowi sms, że dziś mam piżama party z dziewczynami. Zostało mi tylko się przygotować.
O 19:45 wyjechałam z domu samochodem. Nie pobiegłam do niej, korzystając z plusów bycia wampirem tylko chciałam zachowywać się jak normalny człowiek. Przynajmniej próbowałam.
Dojechałam do jej domu. Wysiadając z samochodu upuściłam kluczyki. Gdy klęczałam na ziemi poczułam krew. Wstałam i pokierowałam się tym zapachem. Przed wyjazdem do Bonnie nie zaspokoiłam swojego pragnienia. Głupia jesteś ! Skarciłam się w duchu. Podążając za zapachem znalazłam się w lesie. Tam zobaczyłam klęczącego biegacza. Podeszłam do niego, trzęsąc się.
- Nic panu nie jest ? - zapytałam.
- Och to tylko skaleczenie. przewróciłem się o korzeń. - odparł.
Już go nie słuchałam. Wpatrywałam się w krew kapiącą z jego dłoni. Uklękłam obok niego. Mój głód był silniejszy. Nie mogłam się powstrzymać. Popatrzyłam na jego tętniącą żyłę szyjną. Szybkim ruchem wysunęłam kły. Jestem drapieżnikiem. Poluję na ludzi. I wtopiłam się w niego. Piłam bez opamiętania. Krew zagłuszała wszystko dookoła. Pozostał tylko nieokiełznany głód, który trzeba zaspokoić. Teraz.
Cóż mam nadzieje, że rozdział może być, bo dzisiaj jestem kompletnie bez weny. Przepraszam was. Jeżeli mam coś poprawić w swoich opowiadaniach piszcie :)